niedziela, 28 grudnia 2014

Prolog.

Każdy z nas kiedyś się zmienia. Dorasta, staje się samodzielny, zaczyna stawiać czoła przeciwnością losu. Próbuje przezwyciężyć swoje słabości, własne lęki, ulega grzechom, które przeznaczone zostały dla dorosłych. Każdego z nas dopada szaleństwo, którego nie można zrozumieć. Gdy do tego szaleństwa dochodzi miłość jest jeszcze gorzej… A być może lepiej? Wiem tylko jedno, że nigdy do dziś dnia nie potrafiłam zrozumieć siebie. Byłam zwykłym człowiekiem, dojrzewającą młodą kobietą, a właściwie dziewczyną.  Być może trochę nieszczęśliwą, być może bez przyszłości… Aż do momentu gdy przez moje dłonie zaczął przeplatać się Jego dotyk, przez usta zaczęły przenikać najsłodsze pocałunki, a Jego głos stał się ukojeniem, czymś czego pragnęłam najbardziej na świecie. Jego całego pragnęłam jak nikogo innego. On wypełniał cały mój umysł, serce i duszę. Kochałam Go mimo wszystkich błędów, przeciwności losu i wad. Był moim ideałem. A z czasem stał się towarzyszem życia i najpiękniejszym grzechem, który popełniłam.

On- mój ideał, moje powietrze, całe moje życie.

Dzięki niemu odkrywałam swoje silne strony, pokonywałam słabości z uśmiechem na twarzy, bo wiedziałam, że nigdy mnie nie zostawi samej sobie. Zaczęłam zachwycać się najdrobniejszymi rzeczami, czerpałam z życia dziecinną beztroskę. Nauczył mnie być kobietą, traktował mnie jak dojrzałą kobietę, którą w rzeczywistości nie byłam. Często zachowywałam się jakbym postradała zmysły, byłam zakręcona do granic możliwości, roztrzepana i nieśmiała, czego nienawidziłam w sobie. Prawdopodobnie nienawidziłam w sobie wszystkiego, pomijając oczywiście wygląd. A On? On akceptował mnie taką jaką byłam, kochał we mnie wszystko uważając, że jestem Jego doskonałością.
A ja siłą odganiałam wszelkie swoje nieszczęścia. Dziś zastanawiam się jak mogłam być, aż tak silna. Ale to chyba On dodawał mi tej siły, tej pewności i wielu innych cech, które poznawałam w sobie z czasem. Przenosiłam góry, roztapiałam lodowce, pokonywałam własne słabości i przeszkody. Tak naprawdę dla mnie w tym czasie nie było przeszkody nie do pokonania, a jeżeli owa się natrafiła to nauczyłam się taką omijać bez mrugnięcia okiem. Natomiast jedyną słabością, której nigdy nie pokonałam był On. Mężczyzna, którego kochałam ponad wszystko na tym świecie, dla którego się zmieniałam, dla którego byłam gotowa poświęcić nawet własne życie.
Sądzę, że kochałam Go zanim w ogóle sama sobie to uświadomiłam. Choć tak naprawdę nie miałam zamiaru tego robić, a tym bardziej powiedzieć mu o tym kiedykolwiek.  Mieliśmy być po prostu ot tak dla siebie. Być razem, poznawać się, tęsknić za sobą, zadowalać się nawzajem, ale uczucia wyższe miały być wykluczone. Tym bardziej z Jego strony.
Miłość w naszym przypadku miała być niedozwolona, zakazana, a jednak mimo wszelkich naszych oporów się pojawiła. I powiem szczerzę, że była czymś… Niezwykłym? Nie mam pojęcia, ale na pewno była szalona. Tak, ja i Tom kochaliśmy się wbrew woli szaloną i prawdziwą miłością. Zatracaliśmy się w niej codziennie, nadawaliśmy jej własne tępo, burzliwe chwile i te spokojne, w których napawaliśmy się odgłosem bijących serc i pełny czułości spojrzeń.
Nienawidziłam, gdy wyjeżdżał. Musiałam żegnać się z nim, choć tak bardzo tego nie chciałam. Miałam świadomość, że przez najbliższe tygodnie nie ujrzę Jego uśmiechu, nie zadrżę pod Jego dotykiem, a do nozdrzy nie będzie docierał ukochany zapach. W chwilach Jego nieobecności codziennie przychodziłam do Jego mieszkania. Siedziałam tam godzinami wpatrując się w zdjęcie, na którym był i wdychałam Jego perfumy wtulając twarz w poduszkę, na której spał. Wtedy wyobrażałam sobie, że jest obok, albo, że wejdzie zaraz do sypialni z tym najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałam i czule ucałuje moje usta. Będąc tam czułam Go wszędzie i to było najpiękniejsze w tych naszych rozstaniach, mimo że tak bardzo tęskniliśmy.

Nasza historia jest dość niezwykła, choć mimo wszystko błaha i pospolita. Po prostu w tym całym chaosie, we wszystkich brudach i błędach naszego życia pewnego dnia znaleźliśmy siebie nawzajem. A później z czasem zaczęliśmy uświadamiać sobie, że jesteśmy dla siebie wszystkim. I tak trwamy do dziś dnia, a wrażenie stało się rzeczywistością.
_______________________________________________________________________________
Moi Kochani. To znów ja ;). Mam nadzieję, że wszyscy z waited-for-rain zajrzą równie chętnie tu.

Historia, którą tu zamieszczę będzie całkiem inna niż pierwsza, którą zaczęłam. Ale co ja będę się rozpisywać- sami zobaczycie :D. Na chwilę obecną chciałam gorąco podziękować mojej ukochanej Guci, która poświęciła swój talent i cenny czas, aby pomóc mi w stworzeniu tego wszystkiego co tu widzicie. Bez niej nie dałabym rady zrobić połowy rzeczy na tym blogu ;). Dziękuje Ci Kochana <3.


8 komentarzy:

  1. ehh i co ja mogę napisać? wiesz, że nie lubię się chwalić ale jestę geniuszę :D
    nareszcie mam chwile, żeby na spokojnie przeczytać prolog, wiesz co mnie najbardziej wkurza w tym opowiadaniu? że cholernie dobrze się zaczyna i zapewne będę cie terroryzować o kolejne odcinki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię taką piękną miłość. Idealny On, jego zapach, dotyk i pocałunki <3 I Ona zatracona w jego osobie, w nim całym. Prolog bardzo mi się spodobał, myślę, że kolejne części przeczytam z równie wielką przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już chyba zawsze będę płakać przy Twoich opowiadaniach...
    Uwielbiam to w jaki sposób piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość jest jednym z tych uczuć, których nie da się opisać. A raczej to ja nigdy tego nie potrafiłam robić. Długo zbierałam się, żeby wyznać swojemu (teraz już byłemu) facetowi, co czuję. Czekał na to ponad półtora roku, a Ty swoim prologiem zburzyłaś cały mur, który ja zawsze bałam się przekroczyć.
    Jesteś niesamowita Con. Serio. Nie chcę Ci słodzić w ramach tego, że Cię znam (choć tylko z fejsa) i uwielbiam z Tobą rozmawiać. To prawda, ale prawdą jest również, że masz niesamowity talent literacki. Myślę, że powinnaś zastanowić się nad publikacją, wiesz?
    Nie potrafię komentować prologów, bo nigdy z nich nic nie wynika. Znaczy wynika dużo, ale ja nigdy nie umiałam ich zrozumieć, ale... Ale to co opisałaś jest perfekcyjne z każdym kolejnym słowem i... I naprawdę liczę na to, że Ivette długo będzie się opierać. Zapytasz "dlaczego?". Wtedy ja odpowiem, że ze względu na to, że życie nie jest proste. A historia nim pisana, też taka nie powinna być.
    Wstęp świetny. Czekam, jak to się dalej rozwinie i cóż. Kolejne Twoje opowiadanie ląduje w moich linkach. Stanie się ono swego rodzaju perełką, wiem to na sto procent.
    Proszę Cię, obiecaj mi coś. Obiecaj, że nigdy nie przestaniesz pisać. Nie koniecznie mam na myśli blogi. Pisz dla siebie, bo taki talent trzeba pielęgnować i rozwijać, a ja naprawdę mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się wydać książkę.
    Bo tego nie odbierze Ci nikt.
    PS. Szablon świetny!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu prologu jestem bardzo ciekawa jak bohaterka poznała prawdopodobnie jednego z braci Kaulitz. Ahh...miłość to uczucie, którego żadne słowa nie są w stanie wyrazić. Można próbować, ale i tak nie zawsze powie się wszystko na jej temat. :D Jak już wspomniałam zapowiada się ciekawie więc dodawaj szybko jedyneczkę :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D http://zwei-unterschiedliche-und-doch-ahnliche-welten.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogłabym powiedzieć dużo o tym prologu, bo w mojej głowie już niektóre rzeczy znajdują swoje właściwie miejsce, lecz nie chcę tutaj niczego burzyć, po prostu ten jeden jedyny raz pozostawię swoje przemyślenia tylko i wyłącznie swojej osobie.
    Powiem szczerze, że zawsze uwielbiam prologi w opowiadaniach, to właśnie w nich możemy wykazać się naszym talentem, który ma szansę rozwijać się z coraz to nowszymi częściami, które piszemy. Podoba mi się to, że jest prolog, gdyż oznacza to, że będzie i epilog (choć tych nie znoszę, nigdy nie wiem, co powinnam po nich myśleć). Tak więc, jestem ciekawa tej historii, zwłaszcza po Twojej pierwszej.
    Czekam na rozdział pierwszy i dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko Ty potrafisz wprowadzić mnie w taki nastrój, ukazać idealnie uczucia i emocje. Tylko Ty potrafisz wprowadzić mnie w osłupienie gdzie za każdym razem chce mi się płakać ze wzruszenia.
    Twoje opowiadania są jedyne w swoim rodzaju, pełne pasji, wszelkich uczuć i emocji. Sprawiasz, że nie mam ochoty na nic innego tylko czytać i czytać i czytać. Tak się cieszę, że piszesz, że mogę to wszystko śledzić i czytać.
    Idealnie opisana miłość w Twoim wykonaniu jest dopełnieniem wszystkiego, nie potrafię się oderwać.
    Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział, życzę dużo weny i pozdrawiam ! <3333

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, co powinnam napisać. To było doskonałe! Idealne w każdym calu! Przemyślane i naprawdę dobrze rozegrane! Mogłabym Ci tu słodzić aż do rana, ale jestem pewna, że Ty jesteś pewna swojego talentu. Ten prolog był tak lekki, no idealny! Przedstawiłaś ich miłość jako niezwykłą relację, która wychodzi poza sfery cielesności i zahacza o niebiańskie rejony. Magia zaklęta w słowach! ♥

    OdpowiedzUsuń