Każdy z nas kiedyś się
zmienia. Dorasta, staje się samodzielny, zaczyna stawiać czoła przeciwnością
losu. Próbuje przezwyciężyć swoje słabości, własne lęki, ulega grzechom, które
przeznaczone zostały dla dorosłych. Każdego z nas dopada szaleństwo, którego
nie można zrozumieć. Gdy do tego szaleństwa dochodzi miłość jest jeszcze
gorzej… A być może lepiej? Wiem tylko jedno, że nigdy do dziś dnia nie
potrafiłam zrozumieć siebie. Byłam zwykłym człowiekiem, dojrzewającą młodą
kobietą, a właściwie dziewczyną. Być
może trochę nieszczęśliwą, być może bez przyszłości… Aż do momentu gdy przez
moje dłonie zaczął przeplatać się Jego dotyk, przez usta zaczęły przenikać
najsłodsze pocałunki, a Jego głos stał się ukojeniem, czymś czego pragnęłam
najbardziej na świecie. Jego całego pragnęłam jak nikogo innego. On wypełniał
cały mój umysł, serce i duszę. Kochałam Go mimo wszystkich błędów, przeciwności
losu i wad. Był moim ideałem. A z czasem stał się towarzyszem życia i
najpiękniejszym grzechem, który popełniłam.
On-
mój ideał, moje powietrze, całe moje życie.
Dzięki niemu odkrywałam
swoje silne strony, pokonywałam słabości z uśmiechem na twarzy, bo wiedziałam,
że nigdy mnie nie zostawi samej sobie. Zaczęłam zachwycać się najdrobniejszymi
rzeczami, czerpałam z życia dziecinną beztroskę. Nauczył mnie być kobietą,
traktował mnie jak dojrzałą kobietę, którą w rzeczywistości nie byłam. Często
zachowywałam się jakbym postradała zmysły, byłam zakręcona do granic
możliwości, roztrzepana i nieśmiała, czego nienawidziłam w sobie.
Prawdopodobnie nienawidziłam w sobie wszystkiego, pomijając oczywiście wygląd.
A On? On akceptował mnie taką jaką byłam, kochał we mnie wszystko uważając, że
jestem Jego doskonałością.
A ja siłą odganiałam
wszelkie swoje nieszczęścia. Dziś zastanawiam się jak mogłam być, aż tak silna.
Ale to chyba On dodawał mi tej siły, tej pewności i wielu innych cech, które
poznawałam w sobie z czasem. Przenosiłam góry, roztapiałam lodowce, pokonywałam
własne słabości i przeszkody. Tak naprawdę dla mnie w tym czasie nie było
przeszkody nie do pokonania, a jeżeli owa się natrafiła to nauczyłam się taką
omijać bez mrugnięcia okiem. Natomiast jedyną słabością, której nigdy nie
pokonałam był On. Mężczyzna, którego kochałam ponad wszystko na tym świecie,
dla którego się zmieniałam, dla którego byłam gotowa poświęcić nawet własne
życie.
Sądzę, że kochałam Go zanim
w ogóle sama sobie to uświadomiłam. Choć tak naprawdę nie miałam zamiaru tego
robić, a tym bardziej powiedzieć mu o tym kiedykolwiek. Mieliśmy być po prostu ot tak dla siebie. Być
razem, poznawać się, tęsknić za sobą, zadowalać się nawzajem, ale uczucia
wyższe miały być wykluczone. Tym bardziej z Jego strony.
Miłość w naszym przypadku
miała być niedozwolona, zakazana, a jednak mimo wszelkich naszych oporów się
pojawiła. I powiem szczerzę, że była czymś… Niezwykłym? Nie mam pojęcia, ale na
pewno była szalona. Tak, ja i Tom kochaliśmy się wbrew woli szaloną i prawdziwą
miłością. Zatracaliśmy się w niej codziennie, nadawaliśmy jej własne tępo,
burzliwe chwile i te spokojne, w których napawaliśmy się odgłosem bijących serc
i pełny czułości spojrzeń.
Nienawidziłam, gdy
wyjeżdżał. Musiałam żegnać się z nim, choć tak bardzo tego nie chciałam. Miałam
świadomość, że przez najbliższe tygodnie nie ujrzę Jego uśmiechu, nie zadrżę
pod Jego dotykiem, a do nozdrzy nie będzie docierał ukochany zapach. W chwilach
Jego nieobecności codziennie przychodziłam do Jego mieszkania. Siedziałam tam
godzinami wpatrując się w zdjęcie, na którym był i wdychałam Jego perfumy
wtulając twarz w poduszkę, na której spał. Wtedy wyobrażałam sobie, że jest
obok, albo, że wejdzie zaraz do sypialni z tym najpiękniejszym uśmiechem jaki
kiedykolwiek widziałam i czule ucałuje moje usta. Będąc tam czułam Go wszędzie
i to było najpiękniejsze w tych naszych rozstaniach, mimo że tak bardzo
tęskniliśmy.
Nasza historia jest dość
niezwykła, choć mimo wszystko błaha i pospolita. Po prostu w tym całym chaosie, we wszystkich brudach i błędach naszego życia pewnego dnia znaleźliśmy siebie nawzajem. A później z czasem zaczęliśmy uświadamiać
sobie, że jesteśmy dla siebie wszystkim. I tak trwamy do dziś dnia, a wrażenie
stało się rzeczywistością.
_______________________________________________________________________________
Moi Kochani. To znów ja ;). Mam nadzieję,
że wszyscy z waited-for-rain zajrzą równie chętnie tu.
Historia, którą tu zamieszczę będzie
całkiem inna niż pierwsza, którą zaczęłam. Ale co ja będę się rozpisywać- sami
zobaczycie :D. Na chwilę obecną chciałam gorąco podziękować mojej ukochanej Guci, która poświęciła swój talent i
cenny czas, aby pomóc mi w stworzeniu tego wszystkiego co tu widzicie. Bez niej
nie dałabym rady zrobić połowy rzeczy na tym blogu ;). Dziękuje Ci Kochana <3.
ehh i co ja mogę napisać? wiesz, że nie lubię się chwalić ale jestę geniuszę :D
OdpowiedzUsuńnareszcie mam chwile, żeby na spokojnie przeczytać prolog, wiesz co mnie najbardziej wkurza w tym opowiadaniu? że cholernie dobrze się zaczyna i zapewne będę cie terroryzować o kolejne odcinki :)
Lubię taką piękną miłość. Idealny On, jego zapach, dotyk i pocałunki <3 I Ona zatracona w jego osobie, w nim całym. Prolog bardzo mi się spodobał, myślę, że kolejne części przeczytam z równie wielką przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńJa już chyba zawsze będę płakać przy Twoich opowiadaniach...
OdpowiedzUsuńUwielbiam to w jaki sposób piszesz.
Miłość jest jednym z tych uczuć, których nie da się opisać. A raczej to ja nigdy tego nie potrafiłam robić. Długo zbierałam się, żeby wyznać swojemu (teraz już byłemu) facetowi, co czuję. Czekał na to ponad półtora roku, a Ty swoim prologiem zburzyłaś cały mur, który ja zawsze bałam się przekroczyć.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita Con. Serio. Nie chcę Ci słodzić w ramach tego, że Cię znam (choć tylko z fejsa) i uwielbiam z Tobą rozmawiać. To prawda, ale prawdą jest również, że masz niesamowity talent literacki. Myślę, że powinnaś zastanowić się nad publikacją, wiesz?
Nie potrafię komentować prologów, bo nigdy z nich nic nie wynika. Znaczy wynika dużo, ale ja nigdy nie umiałam ich zrozumieć, ale... Ale to co opisałaś jest perfekcyjne z każdym kolejnym słowem i... I naprawdę liczę na to, że Ivette długo będzie się opierać. Zapytasz "dlaczego?". Wtedy ja odpowiem, że ze względu na to, że życie nie jest proste. A historia nim pisana, też taka nie powinna być.
Wstęp świetny. Czekam, jak to się dalej rozwinie i cóż. Kolejne Twoje opowiadanie ląduje w moich linkach. Stanie się ono swego rodzaju perełką, wiem to na sto procent.
Proszę Cię, obiecaj mi coś. Obiecaj, że nigdy nie przestaniesz pisać. Nie koniecznie mam na myśli blogi. Pisz dla siebie, bo taki talent trzeba pielęgnować i rozwijać, a ja naprawdę mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się wydać książkę.
Bo tego nie odbierze Ci nikt.
PS. Szablon świetny!
Buziaki!
Po przeczytaniu prologu jestem bardzo ciekawa jak bohaterka poznała prawdopodobnie jednego z braci Kaulitz. Ahh...miłość to uczucie, którego żadne słowa nie są w stanie wyrazić. Można próbować, ale i tak nie zawsze powie się wszystko na jej temat. :D Jak już wspomniałam zapowiada się ciekawie więc dodawaj szybko jedyneczkę :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D http://zwei-unterschiedliche-und-doch-ahnliche-welten.blog.pl/
OdpowiedzUsuńMogłabym powiedzieć dużo o tym prologu, bo w mojej głowie już niektóre rzeczy znajdują swoje właściwie miejsce, lecz nie chcę tutaj niczego burzyć, po prostu ten jeden jedyny raz pozostawię swoje przemyślenia tylko i wyłącznie swojej osobie.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że zawsze uwielbiam prologi w opowiadaniach, to właśnie w nich możemy wykazać się naszym talentem, który ma szansę rozwijać się z coraz to nowszymi częściami, które piszemy. Podoba mi się to, że jest prolog, gdyż oznacza to, że będzie i epilog (choć tych nie znoszę, nigdy nie wiem, co powinnam po nich myśleć). Tak więc, jestem ciekawa tej historii, zwłaszcza po Twojej pierwszej.
Czekam na rozdział pierwszy i dużo weny Ci życzę! :3
Tylko Ty potrafisz wprowadzić mnie w taki nastrój, ukazać idealnie uczucia i emocje. Tylko Ty potrafisz wprowadzić mnie w osłupienie gdzie za każdym razem chce mi się płakać ze wzruszenia.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są jedyne w swoim rodzaju, pełne pasji, wszelkich uczuć i emocji. Sprawiasz, że nie mam ochoty na nic innego tylko czytać i czytać i czytać. Tak się cieszę, że piszesz, że mogę to wszystko śledzić i czytać.
Idealnie opisana miłość w Twoim wykonaniu jest dopełnieniem wszystkiego, nie potrafię się oderwać.
Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział, życzę dużo weny i pozdrawiam ! <3333
Nie wiem, co powinnam napisać. To było doskonałe! Idealne w każdym calu! Przemyślane i naprawdę dobrze rozegrane! Mogłabym Ci tu słodzić aż do rana, ale jestem pewna, że Ty jesteś pewna swojego talentu. Ten prolog był tak lekki, no idealny! Przedstawiłaś ich miłość jako niezwykłą relację, która wychodzi poza sfery cielesności i zahacza o niebiańskie rejony. Magia zaklęta w słowach! ♥
OdpowiedzUsuń